Dawno, dawno temu, w dalekiej przeszłości pisania bloga przez moją osobę miałam strategię, wedle której nazywałam tytuły notek najróżniej: XXX, seks, porno itd., itp., po czym oznajmiałam zdumionym Czytelnikom, że to zabieg, który ma na celu zwiększenie wejść na bloga. Cóż, tym razem jest podobnie; aczkolwiek Czesi faktycznie przejawiają ciekawy stosunek do seksu, bo są na te sprawy bardziej otwarci, więc na konwentach swych potrafią nazbierać cały worek kondomów…
Jak wiecie, powodowana intuicją (czy ja przypadkiem nie zaczynam się wyrażać w dziewiętnastowieczny sposób?) postanowiłam nie czekać na odpowiedź szanownych Czytelników, za którą książkę się zabrać, tylko… od razu zjeść “Długą i zgubną pogoń miłosną” [recenzja: kliknij tutaj]! A teraz… Teraz, moi Państwo przymierzam się do czytania Draculi. Bo to jest klasyka, a także dlatego, iż znajomy polecił (a on zwykle dobre książki poleca – pozdrawiam).
Tak więc, pozwolę sobie przedstawić tytuły powieści, które w najbliższym czasie zamierzam obczaić:
DRACULA – Brian Stoker bez wątpienia napisał dzieło, które na trwale wpisało się do literatury światowej…
AWANTURA O BASIĘ - czekała kilkanaście lat, poczeka sobie jeszcze trochę…
MAŁE KOBIETKI – ufam, że May pokaże i w tej książce klasę, zwłaszcza, że dzieło okazało się bestlesserem (a wówczas takie książki miały wyższy raczej poziom od dzisiejszych miernot).
AGENT FUNDACJI - Asimov przyciąga, o Asimovie nie zapominam. Wciąga, aczkolwiek przyznam, że po tych pozycjach, które już obczaiłam (“Idiota”, “Długa…”) oraz które obczaję (powyżej), powinnam od niego już całkiem być wypoczęta, więc od Agenta Fundacji będzie waliła we wszystkie strony świeżość. I kto wie, czy nie zabiorę się od razu za czytanie kontynuacji…
Zonk. Właśnie dzisiejszy dzień zleciał mi pod tytułem “narzekanie na brak zimnej wody + dlaczego nie poszłam na polonistykę, tylko na pedagogikę”.
No comments:
Post a Comment